Forum Liga rFactor Strona Główna  Forum Liga rFactor Strona Główna  
  Liga rFactor
FAQ  FAQ   Szukaj  Szukaj   Użytkownicy  Użytkownicy   Grupy  Grupy  Galerie  Galerie
 
Rejestracja  ::  Zaloguj Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
 
Forum Liga rFactor Strona Główna->Klasyfikacja->sd

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
sd <-Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat->
Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Wto 12:20, 28 Lis 2017 Temat postu: sd




Dołączył: 16 Lis 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

-Przeciez kazdy o tym mowi, ze od przybycia Koreanczykow nic dobrego tu sie nie dzieje! Powinni ich wszystkich pozabijac! - powiedziala Jin z niezwykla dla niej sila, jakby chciala utwierdzic sie w swych irracjonalnych pogladach. Jej oczy pociemnialy od przepelniajacej ja nienawisci.

-Ale, Jin, Koreanczycy nigdy z wlasnej woli nie robili szkody ludziom mieszkajacym w tej niecce. Za powojenny balagan odpowiedzialne sa obie strony. Jin, dlaczego mowisz takie rzeczy znajac fakty? - potepilem ja, ale Jin zwiesila swa wielka smetna glowe, jakby spuszczala ciezki bagaz, i zlekcewazyla moje slowa. Dostala napadu zadyszki, od mojej strony jej falujacy kark wygladal jak szyja morsa. Westchnalem ogarniety irytujacym gniewem, ktorego nie udalo mi sie odpedzic.

-Rozpoczynajac to glupie zamieszanie powinni wiedziec o tym, ze w koncu mieszkancy tej doliny zaplaca za to bolesna cene, Jin. "Cesarza" nie zniszczy ograbienie jednego z wielu jego sklepow, a wiekszosc mieszkancow tej doliny z powodu,,lupow wojennych" bedzie odtad dreczylo godne politowania poczucie winy. Czy oni nie wiedza, co robia, nawet dorosli, ktorzy powinni byc madrzejsi, a daja sie podzegac Takashiemu, ktory powrocil tu z obcych stron?

-Wszyscy ludzie tej doliny, wszyscy jednakowo najedza sie wstydu! - powtorzyla Jin tak, jakby dotyczylo to tylko innych. Uporczywie patrzyla w dol, co utwierdzalo mnie w przekonaniu, ze slowo "wstyd" mialo dla niej szczegolne znaczenie.

Moje oko, ktore przyzwyczailo sie do ciemnosci i moglo wejrzec w zakamarki mroku, spostrzeglo, ze w zasiegu rak siedzacej w fotelu Jin lezal stos roznego rodzaju okraglych tanich konserw. Tkwily tak niewzruszone i posluszne, niby zolnierze pomocniczej armii, w ktorych pokladala nadzieje Jin walczaca z nieuleczalnym glodem. Byl to jej prywatny "wstyd", gromada malych "wstydow" stojacych w uporzadkowanych szeregach, ukazujacych swoje prawdziwe formy tak otwarcie, ze razily nawet obcych. Gdy wpatrywalem sie bez slowa w szeregi puszek, Jin zamanifestowala wyzywajaca szczerosc, wziela puszke wystajaca spomiedzy ogromnych fald na kolanach, na wpol otwarta, ktorej wieczko przypominalo polkoliste ucho, i zaczela jesc jej trudna do rozpoznania zawartosc. Pamietalem o tym, ze bialko zwierzece zle wplywa na watrobe Jin, ale nie moglem tego powiedziec, wiec zaproponowalem jej po prostu:

-Moze przyniesc ci wody?

-Nie jem bez umiaru az tyle, zeby miec pragnienie! - odparla. Ale nastepnie powiedziala tak bezposrednio i szczerze, jak w okresie, kiedy to ja i Jin podtrzymywalismy caly rod Nedokoro: - Mitsusaburo-san, dzieki buntowi Takashiego po raz pierwszy otrzymalam tyle jedzenia, ze nie moge zjesc wszystkiego! Nawet takich glupich konserw mam wiecej niz moge zjesc! Gdybym je wszystkie zjadla, moglabym obejsc sie bez innych rzeczy. I wtedy wrocilabym do swej dawnej szczuplej sylwetki, a potem moglabym juz tylko umrzec!

-Nic podobnego, Jin - pocieszalem ja w nastroju zyczliwosci po raz pierwszy od powrotu do doliny.

-Nie, nawet tak nedzna osoba jak ja zna sie na tych sprawach! Nawet w szpitalu Czerwonego Krzyza powiedziano mi, ze jem tak duzo nie dlatego, ze cialo tego zada, lecz dlatego, ze to moj duch jest nienasycony! Gdybym tylko poczula, ze juz nie chce jesc, od tego samego dnia zaczelabym chudnac i wrocilabym do swego poprzedniego stanu, i wtedy nic by mi nie pozostalo, tylko umrzec!

Ku mojemu zdziwieniu ogarnal mnie dziecinny smutek. Po smierci matki tylko dzieki pomocy Jin moglem przetrzymac wszystkie proby okresu dziecinstwa w dolinie. Potrzasnalem glowa bez slowa i wyszedlem na dwor w zaspy sniegu, zamykajac za soba drzwi zostawilem "najgrubsza kobiete Japonii" w spokojnej ciemnosci wraz z jej szczesciem i "wstydem", otoczona masa zywnosci, ktora moze zatruc fatalnie jej watrobe. (:

Udeptany snieg na brukowanej drodze rozmiekl, zszarzal i zrobil sie sliski. Ostroznie schodzilem w dol. W sprawe grabiezy supersamu nie mam zamiaru sie mieszac, bede sie staral, zeby nie dac sie wciagnac w dzialania Takashiego. Jesli w supersamie panuje juz calkowita anarchia, nie bede mogl nawet zwyczajnie kupic nafty. Wiec jesli jeszcze pozostaly kanistry z nafta, ktore uniknely rabunku, przekaze pokazna sume Tace lub jego kolegom i poprosze, zeby mi je przyniesli -taki byl moj plan. Nie mam zamiaru uczestniczyc we "wstydzie" sprawiedliwie rozdzielanym miedzy mieszkancow doliny, o ktorym mowila Jin. Przy tym podzegacze tego niewielkiego buntu jedynie do mnie nie zwracali sie ze slowami nakazu pojscia do supersamu, co znaczy, ze od poczatku bylem kims obcym i wobec tego nie musze dzielic ich "wstydu".

I Gdy doszedlem do placu przed urzedem wioski, nie wiadomo skad pojawil sie przede mna najstarszy syn Jin i zaczal isc jak pies za swym panem na spacerze. Szybko wyczytal z mojej twarzy, ze rozmowa ze mna nie jest wskazana, swoje wewnetrzne podniecenie wyrazil tylko sprezystym i zdecydowanym sposobem stawiania nog. Dotad ciagle zamkniete drzwi domow po obu stronach brukowanej drogi teraz stoja otworem, a ludzie zebrani pod okapami na wydeptanym sniegu cos mowia do siebie podniesionymi glosami, rozmawiaja otwarcie, wspanialomyslnie. Wszyscy mieszkancy doliny sa podnieceni, uradowani. Ludzie, ktorzy zeszli tu z "prowincji", potworzyli grupki po kilka rodzin, stojac na drodze; wlaczali sie do rozmow lub przechodzili z miejsca na miejsce. Wszyscy mieli narecza rzeczy zabranych z supersamu, ale jeszcze nic nie wskazywalo, ze zamierzali wracac do swych domow, nie spieszyli sie, wciaz tkwili w dolinie. Gdy matki z "prowincji" prosily o udostepnienie ubikacji swym dzieciom, ktore chcialy oproznic kiszki, miejscowe gospodynie chetnie sie na to godzily. Nawet w czasie swiat religijnych nigdy nie widzialem scen wymiany grzecznosci tak swobodnej i wspanialomyslnej miedzy dolina a "prowincja". Juz w czasie mego dziecinstwa zniknal z tej wioski nastroj zywiolowych zabaw swiatecznych. Dzieci slizgaly sie po udeptanym sniegu na brukowanej drodze i nasladowaly muzyke tanca nembutsu, ktora wciaz rozbrzmiewala. Chlopiec Jin chwilami wlaczal sie w zabawe dzieci, cieszyl sie razem z nimi, potem szybko wracal i stawal przy moim boku. Wielu sposrod stojacych i rozmawiajacych doroslych pozdrawialo mnie przyjaznie i z usmiechem. Od mojego powrotu po raz pierwszy w ten sposob usuneli bariery. Jednak ja nie moge tak szybko dostosowac sie do ich nieoczekiwanie przyjaznej postawy. Przechodze szybkim krokiem kiwajac glowa, pochylajac ja dwuznacznie, ale dorosli, ktorzy nagle tak absolutnie zdolali sie wyzwolic, sprawiaja wrazenie jak gdyby caly czas na nic nie zwracali uwagi, niby pijani. Moje zdumienie stopniowo zapuszcza korzenie coraz glebiej, zageszcza grube liscie, gestnieje. Wysoki mezczyzna, ktory z braku nauczycieli w okresie wojny prowadzil lekcje historii jako zastepca nauczyciela, a po wojnie pracowal jako sekretarz w kooperatywie rolniczej, teraz potrzasajac otwarta ksiega rachunkowa wyjasnial cos zebranym wokol ludziom. Poniewaz blisko niego stali milczacy czlonkowie zespolu futbolowe go, wyciagnalem z tego wniosek, ze zostal mianowany specjalnym doradca grupy wspierajacej nowy "bunt" i zapewne wyjasnia publicznie stan finansowy supersamu. Kiedy mnie spostrzegl, usmiechnal sie wykrzywiajac twarz scenicznym gniewem, a zarazem naturalna pewnoscia siebie, przerwal pouczanie gromady sluchaczy i powiedzial do mnie glosno:

-Panie Mitsusaburo, wykrylem falszowanie ksiegi rachunkowej tego sklepu. Wystarczy pokazac to w urzedzie podatkowym, a "cesarz" zostanie od razu zdetronizowany i pojdzie z placzem!

Sluchacze, zamiast przejawic niezadowolenie z powodu tego naglego zaklocenia, zaczeli patrzec na mnie, wesolymi gestami wyrazac protesty i drwic z supersamu, ktory unikal placenia podatkow. Bylo wsrod nich wielu starcow. Gdy to sobie uswiadomilem, zdalem sobie tez sprawe, ze rowniez w grupach, ktore mijalem po drodze, byl nienormalnie duzy procent starych ludzi. Do wczoraj ci starzy ludzie [link widoczny dla zalogowanych]
pedzili bez ruchu swoje dni w mroku za brudnymi szybami mieszkan. A dzis znow sie wyzwolili i odrodzili jako regularni czlonkowie wspolnoty doliny.

Chlopak Jin krzyknal nagle piskliwym glosem, zwrocil na siebie moja uwage i nadal nie przestawal wrzeszczec podniecony swoim odkryciem:

-Och! To kierownik sklepu!

Patrzylem, jak korpulentny mezczyzna w skorzanej kurtce, z lysina na glowie osadzonej na krotkiej szyi, choc nie mial jeszcze czterdziestu lat, mijal nas i oddalal sie biegnac niepewnym chwiejnym krokiem. Wioslujac rekami w powietrzu, niby ladowa foka, biegnie ile sil w nogach, obrzucany przez dzieci wyzwiskami. Widocznie zostal teraz zwolniony z aresztu. Ale poniewaz most jest na pewno scisle strzezony przez czlonkow zespolu pilkarskiego, wiec kierownik otrzymal jedynie prawo pobiegania po dolinie, i w praktyce jest nadal zamkniety. Widok szybko biegnacego szosa pod ulewa obrazliwych slow wydal mi sie smieszny i osobliwy. Czy on wierzy w to, ze jest jakis sposob unormowania sytuacji w tej osamotnionej dolinie, w ktorej nie ma ani jednego sojusznika? Gdy jedno dziecko wpadlo na pomysl rzucania w niego sniezkami, nagle zabawa ta upowszechnila sie posrod wszystkich dzieci. Sniezka trafila w kostke biegnacego i powalila go z latwoscia. Borykajac sie ze sniegiem, z trudem stanal na nogi i nie otrzepujac sniegu nawet z glowy zaczal groznie krzyczec na rozszalale dzieci, niby zagonione zwierze domowe. Rozbawione dzieci smialy sie z niego i [link widoczny dla zalogowanych]
wciaz obrzucaly sniezkami. W wyschnietych ustach ozyl surowy smak realnego strachu z dnia, w ktorym peklo mi oko podczas ataku nieznanych dzieci, i poczulem, ze znalazlem wskazowke tlumaczaca watpliwosci, jakie mialem przez wiele lat, gdy zadawalem sobie pytanie: dlaczego rzucono we mnie kamieniem? Rozgniewany biedny mezczyzna, broniac sie obu rekami przed atakujacymi go sniezkami, krzyczal glosem slabnacym, ale wytrwale.

-Co on krzyczy? - zapytalem syna Jin, ktory na poczatku przylaczyl sie do atakujacych sniez


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Strona 1 z 1

Forum Liga rFactor Strona Główna->Klasyfikacja->sd
Skocz do:  



Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
DAJ Glass (1.0.5) template by Dustin Baccetti
EQ graphic based off of a design from www.freeclipart.nu
Powered by phpBB Š 2001, 2002 phpBB Group